Uwaga!

wtorek, 11 listopada 2014

01. Gdzie jesteś, tato?

   Słuchanie muzyki, ze starego odtwarzacza, który co chwila się zacinał, nie było moim marzeniem. A do tego taksówkarz, który okropnie fałszował i przekręcał co rusz moje imię. 
   - Co cię dziecko niesie do tego bezludzia jak to? - wskazał na widok za oknem. 
   Nie miał racji. To bezludzie, było moim domem. A las okalający miejsce gdzie mieszkałam, uważany był za magiczny. Był wspaniały, jakby wyciągnięty z bajki. Taksówka wjechała na żwirowy podjazd, a po chwili zatrzymała się pod moim domem. Wysokim, z ogromnymi oknami, dwuskrzydłowymi drzwiami i pięknym tarasem. Od razu widać było, że dom został urządzony przez kobietę. Lecz najwyraźniej tylko ja tak sądziłam.
   - Kiedy będziesz chciała już stąd uciec, dzwoń Shylan - zawołał, kiedy wychodziłam z auta.
   Przewróciłam oczami i pochyliłam się w kierunku okna. 
   - Dylan, nie Shylan. 
   Mężczyzna machnął na mnie ręką, dociskając pedał gazu i odjechał. Prychnęłam i spojrzałam na budynek przede mną. Nic się nie zmieniło, odkąd ostatni raz tam byłam. Nawet te same zasłony zdobiły moje okno. Z uśmiechem pociągnęłam za sobą walizkę i poczłapałam do drzwi. Przez chwilę wahałam się, czy zapukać, czy może wejść. Postanowiła zapukać. Już nie mogłam się doczekać, by zobaczyć miny moich rodziców. Mój przyjazd do rodzinnego domu miał być niespodzianką dla mojego taty z okazji jego urodzin. Miałam dla niego nawet prezent: koszulkę "Najlepszy tato na świecie", którą zawsze chciał dostać. Drzwi otworzyła mi mama, a na jej twarzy rozkwitł przepiękny uśmiech, kiedy mnie zobaczyła. Miała na sobie filetowy fartuch z napisem "Kobieta gotuję". Jej długie, lśniące blond włosy spływały po ramionach. Z okrzykiem rzuciła mi się w ramiona.    Uśmiechnęłam się, odsuwając ją od siebie. Choć moja mama była drobną kobietą, potrafiła zmiażdżyć mi płuca. 
   - Co tu robisz? - zapytała - Mogłaś mi powiedzieć, że przyjedziesz. 
   - Chciałam wam zrobić niespodziankę. Jest, tata? - spytałam, wchodząc do środka i ściągając kurtkę. Mama skrzywiła się. 
   - Wiesz jak nie lubię tej kurtki - mruknęła kierując się do kuchni, gdzie pewnie gotowała przepyszny obiad. Zapachy wleciały w mój nos, a ja aż westchnęłam. Odkąd poszłam na studia, jadałam tylko śmieciowe jedzenie. 
   - Ponawiając pytanie: jest tata? - spytałam ponownie, siadając na barowym krześle obok kuchenki.    Mama zaczęła nerwowo przystępować z nogi na nogę, co miała w zwyczaju, kiedy się denerwowała.    Uniosłam zdziwiona brwi, a w mojej głowie pojawiły się same czarne scenariusze. 
   - Ktoś umarł? - wypaliłam, wyszczerzając oczy i w duchu modląc się, żeby nie był to ktoś z naszej rodziny. 
   Lecz mama cicho się zaśmiała i pokręciła głową. Odetchnęłam z ulgą. 
   - Nie kochanie. Taty w domu nie ma i nie wiem, kiedy wróci - uśmiechnęła się do prze przepraszająco. - Przykro mi, Dylan. Wiem, że chciałaś mu zrobić niespodziankę. Nie powiem, że nie zrobiło mi się przykro, bo zrobiło, ale coś dziwnego w wyrazie twarzy mamy nie dawało mi spokoju.    - Gdzie jest? - spojrzałam na nią podejrzliwie. 
   - Dostał pilny telefon z pracy i musiał wyjechać. Do jakiegoś małego miasteczka. 
   Nie wydawało mi się, żeby mechanik, by coś naprawić musiał gdzieś wyjeżdżać. To do niego przyjeżdżali, a nie na odwrót. 
   - Kiedy wyjechał?
   Mama zaczęła wyłamywać sobie palce, a ja przy każdym strzyknięciu kostki, coraz bardziej się martwiłam.
   - Niecały miesiąc temu - wyznała cicho.
   Moje serce zatrzymała się na chwilę, kiedy obserwowałam mamę, czekając aż uśmiechnie się szeroko i powie, że to żart, ale niestety nic takiego się nie stało. Wstałam z krzesła i nerwowo zaczęłam chodzić po kuchni. Mam co jakiś czas rzucała mi ukradkowe spojrzenia, ale nic nie powiedziała. Kiedy wreszcie udało mi się uspokoić, podeszłam do stolika i chwyciłam telefon. 
Dopiero wtedy poruszyła się i wyrwała mi słuchawkę z dłoni, odkładając ją na miejsce. 
   - Co robisz? - spytała, na co spojrzałam na nią zdziwiona. 
   - O co ci chodzi?- wypaliłam, zakładając ręce na piersi. Nie rozumiałam jej zachowania. - Zadzwonię na policję. Trzeba znaleźć tatę. To nienormalne, by zniknął na cały miesiąc - gestykulowałam dłońmi, o mało nie przewracając wazonu z tulipanami. - Trzeba coś zrobić!
   Mama położyłam mi na ramionach dłonie i unieruchomiła moje ciało. Jej poważne spojrzenie skrzyżowało się z moim. 
   - Tata powiedział, że nie wie jak, ale wróci jak najszybciej - jej ton był przekonujący, że nawet zaczęłam jej wierzyć. - Nie martw się. Wróci. 
   Chciałam w to wierzyć. 
   Mama szybko się ode mnie odsunęła i zajęła się obiadem. Nie patrząc na mnie zaczęła obierać ziemniaki. Nie umknęły mojej uwadze jej drżące dłonie. 
   - Idź się rozpakuj, a ja zawołam się jak obiad będzie gotowy. 
   Przez chwilę patrzyłam na nią, ponieważ wydawało mi się, że chce coś jeszcze powiedzieć, ale potem wzięłam walizkę i poszłam do swojego starego pokoju. Nic się tam nie zmieniło. Kolor ścian został taki sam (zgniły zielony), łóżko zostało tam gdzie było, a półki i wielka szafa stały na starych miejscach. Odłożyłam walizkę w kacie i rzuciłam się na łóżko, które zaskrzypiało pod moim ciężarem. Złapałam ramkę ze zdjęciem, które stało na stoliku nocnym obok łóżka. Na fotografii znajdowała się moja mama, która trzymała mnie w ramionach i mój tato. Uśmiechał się dumnie, a mama z miłością spoglądałam na moją wyciągniętą pulchną rączkę. Tak bardzo mnie kochali. 
    - Gdzie jesteś, tato? - spytałam spoglądając w jego świecące oczy. Zachowywałam się tak jakby tato ze zdjęcia miał mi odpowiedzieć.
   A potem wzdłuż policzka spłynęła mi łza, a po niej kolejna i kolejna. Rozpłakałam się, nawet nie kamuflując mojego szlochu. Tak bardzo chciałam zobaczyć tatę, całego i zdrowego.






CZYTASZ = KOMENTUJESZ



Tak więc zaczynamy :) Mam nadzieję, że rozdział pierwszy zaciekawił wam i będziecie tu często zaglądać. Jeżeli przeczytałeś zostaw po sobie ślad w postaci komentarza! Pozdrawiam i do następnego :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz